Jedną z najbardziej popularnych metod docieplania zarówno istniejących jak i nowo budowanych budynków jest metoda lekka - mokra, zwana ostatnio bezspoinowym systemem ociepleń. Istota tej metody sprowadza się do wykonania na odpowiednio przygotowanym podłożu (ścianie) trzech warstw z współpracujących i kompatybilnych ze sobą materiałów, będących termoizolacją, zabezpieczeniem nośnej części ściany przed czynnikami atmosferycznymi i uszkodzeniami mechanicznymi oraz warstwą elewacyjną.

 

Zdecydowanie najwięcej błędów w docieplaniu popełnianych jest na etapie wykonawstwa. Ich waga jest różna - od takich, których usunięcie wymaga stosunkowo niewielkiego nakładu sił i kosztów, po błędy praktycznie dyskwalifikujące wykonane roboty dociepleniowe, a które naprawić można jedynie wykonując prace od nowa.
Do najczęstszych błędów popełnianych na tym etapie możemy zaliczyć:

  • niedostateczne rozpoznanie lub przygotowanie podłoża

  • niewłaściwe dozowanie składników, niedostateczne wymieszanie
  • błędy aplikacji (czas, temperatura, wilgotność, technologia)
  • niedotrzymanie reżimów wykonawstwa i czasów przerw technologicznych (niekiedy totalna indolencja i samowola)
  • "potanienie materiałów" - rezygnacja z warstw systemu, przecienienie powłok, zastosowanie tańszych rozwiązań spoza systemu.

 

Pierwszym etapem prac "ociepleniowych" jest odpowiednie przygotowanie podłoża. Oznacza to, że musi ono być wystarczająco nośne, wytrzymałe i stabilne. Przymocowanie styropianu do spękanego i słabego podłoża, szczególnie przy braku kołkowania, może skończyć się problemami natury karnej, jeśli podczas silnej wichury docieplenie spadnie komuś na głowę.
Innego rodzaju sytuację pokazano poniżej.

 

 

Widać tu wyraźnie kompletną degradację podłoża (zarówno tynku jak i cegły), którego przyczyną jest wilgoć znajdująca się w ścianie oraz krystalizujące sole. Próba docieplania na własną rękę takiej ściany jest bezcelowa. Tok dalszego postępowania należy zostawić specjaliście.

 

Istotną sprawą jest także odpowiednie wyrównanie podłoża. Wykonanie docieplenia "dokładnie odwzorowującego geometrię krzywej ściany" nieuchronnie prowadzi do konfliktów na linii inwestor - wykonawca. Próba niwelowania lokalnych nierówności grubością warstwy klejowej lub zbytnim szlifowaniem powierzchni styropianu może doprowadzić do pogorszenia trwałości całego systemu.

 

O poprawnym przyklejaniu płyt dociepleniowych można by napisać niejedną rozprawę naukową. Krytycznymi miejscami są zazwyczaj narożniki ścian oraz otwory okienne. O ile nieprawidłowy układ płyt w narożniku zdarza się stosunkowo rzadko, to nad otworami okiennymi najczęściej widać niestety błędny układ (patrz zdjęcie obok).

 

Ale problem układu płyt to dopiero część zagadnienia.

 

Po drugie - płyty trzeba ułożyć dokładnie na styk, a szczeliny między nimi nie mogą mieć więcej niż 2 mm i nie mogą być w żadnym razie wypełnione zaprawą, gdyż w przeciwnym przypadku prowadzi to do powstawania w tych miejscach mostków termicznych oraz intensywniejszego przenikania wilgoci, co skutkuje zmniejszeniem trwałości warstwy elewacyjnej oraz powstawaniem smug i wykwitów.

 

Po trzecie - po przyklejeniu powierzchnia styropianu powinna być równa (dopuszczalne odchyłki to 2mm na łacie długości 3m). Jeśli tak nie jest, należy ją przeszlifować do uzyskania wymaganej równości. Warstwa zbrojąca jest w stanie ukryć nierówności rzędu 1mm. Jak do tego podchodzą wykonawcy i nadzór inwestora? Za komentarz niech posłużą poniższe zdjęcia (widoczny na nich łuszczący się tynk jest kumulacją kilku popełnionych błędów).

 

   

 

Po czwarte - ciekawym "patentem" niektórych wykonawców jest przyklejanie płyt termoizolacyjnych tylko na placki, bez paska obwodowego, lub na jeden wielki "placek", znajdujący się na środku płyty.

 

 

Powyższe zdjęcie pokazuje uszkodzony cokół, który docieplono styropianem przyklejonym na placek. Widać tu ponadto m.in. brak listwy cokołowej i nieprzyklejoną do niczego siatkę zbrojącą. Tak przymocowany styropian nadaje się praktycznie do zdjęcia, gdyż nie zamocowane naroża pracują, co w późniejszym okresie skutkuje bardzo ładną siateczką pęknięć widocznych na warstwie tynku, cieszącą oko np. rzeczoznawcy budowlanego, kiedy ma sporządzić ekspertyzę dotyczącą przyczyn takiego stanu rzeczy.

 

Po piąte - konia z rzędem temu, kto sprawdza temperaturę podłoża przed przyklejeniem płyt. Producenci systemów w warunkach jako temperaturę aplikacji podają najczęściej przedział +5÷+25oC. A co można zauważyć? Wczesne popołudnie, w cieniu +27oC, nasłoneczniona ściana niemalże parzy w rękę, a panowie (we własnym mniemaniu)-fachowcy "zasuwają" ze styropianem, byle szybciej, bo wieczorem czeka jeszcze fucha u szwagra. Najlepiej byłoby, gdyby jeszcze udało się zakołkować styropian tego samego dnia. Do czego to prowadzi, łatwo sobie wyobrazić. Zaprawa klejowa do wiązania potrzebuje odpowiedniej ilości wody. Zbyt wysoka temperatura podłoża i/lub powietrza powoduje zbyt szybkie jej odparowanie, jeżeli do tego źle przygotowane podłoże spowoduje "wypicie" następnej części wody, to tak przyklejoną płytę dziecko oderwie od ściany bez większej trudności. Kołkowanie wcześniej niż 24÷48 godzin po przyklejeniu (w zależności od warunków) powoduje zniszczenie tworzących się wiązań w zaprawie i znaczne osłabienie wytrzymałości złącza klejowego.

 

Kołkować czy nie? Jeżeli tak, to kiedy, czym i w jaki sposób? Gdzie trzech "fachowców", tam cztery zdania. Moim zdaniem zdecydowanie tak. Koszt, w porównaniu z całością robót nie jest zbyt duży. Czasochłonne (ze względu na konieczność ponownego wywiercenia otworów) może być natomiast wiercenie otworów rozklekotaną, kilkuletnią wiertarką w podłożu z betonu komórkowego, pustaków, cegieł kratówek lub dziurawek z włączonym udarem. "Zamocowany" w takim podłożu kołek często można wyjąć ręką. I jeszcze jedna bardzo istotna uwaga -kołkowanie przeprowadzamy najwcześniej po 3-4 dniach od momentu przyklejenia styropianu (w zależności od warunków). A ponadto pamiętajmy o stosowaniu kołków posiadających odpowiednie aprobaty.

 

Poprawne wykonanie warstwy zbrojącej wydaje się być dla niektórych także ponad siły. A pomysłowość niektórych "panów fachowców" nie ma granic. Kolejny przykład z budowy. Wykonanie warstwy zbrojącej. Robotnicy rozwinęli siatkę na ścianie bezpośrednio na płytach styropianowych po czym przeszpachlowali ją klejem. Szkoda, że nie przybili jej jeszcze np. kołkami do styropianu. Tak wykonaną warstwę zbrojącą można następnego dnia oderwać ręką. Skończyło się to wszystko potężną awanturą urządzoną mi przez kierownika budowy(!) ( byłem tam inspektorem nadzoru inwestorskiego i wstrzymałem dalsze roboty do momentu usunięcia źle wykonanej warstwy zbrojącej ) - że, tu przytoczę słowa kierownika budowy, czepiam się drobiazgów, celowo wstrzymuję roboty i uniemożliwiam ich terminowe zakończenie. Pocieszające jest tylko to, że takich "pseudofachowców" nie spotkałem zbyt dużo, i były to raczej pojedyncze przypadki. Zdecydowana większość wykonawców traktowała swe obowiązki jak najbardziej poważnie i solidnie. Dodam jeszcze tylko, że wyżej opisane "wykonanie" warstwy zbrojącej kwalifikuje ją do natychmiastowego zdjęcia. Nie ma tu możliwości naprawy.

 

Trzeba sobie uzmysłowić, że staranne i dokładne wykonanie warstwy zbrojącej jest niezmiernie ważne. Właśnie ona decyduje o trwałości układu. Jest odpowiedzialna za ochronę płyt termoizolacyjnych i jednocześnie musi być trwałym podłożem pod wyprawę elewacyjną. Dlatego też niedopuszczalne są "oszczędności" na grubości warstwy zbrojącej. Powinna ona wynosić około 3÷4mm, gdyż cieńsza warstwa może nie spełniać swojej roli. Jeżeli po wykonaniu warstwy widoczne są oczka siatki, miejsca te należy starannie przeszpachlować. Siatka wzmacniająca powinna znajdować się możliwie w środku grubości warstwy.

 

W części cokołowej i/lub parterowej budynku należy stosować podwójną warstwę siatki lub tzw. siatkę pancerną. Na powierzchniach szczególnie narażonych na możliwość mechanicznego uszkodzenia (np. ściany sal gimnastycznych w szkołach, szczyty bloków, które dzieci i młodzież bardzo często wykorzystują do gry w piłkę itp.) celowe może być stosowanie podwójnej warstwy siatki na całej, narażonej na uszkodzenia, powierzchni ściany.
Krawędzie pionowe zabezpieczamy kątownikami ochronnymi. Stanowią one ochronę przed mechanicznymi uszkodzeniami, a ponadto znacznie ułatwiają uzyskanie idealnie prostych krawędzi i płaskiej powierzchni ściany. Niektórzy wykonawcy ze względów oszczędnościowych nie montują kątowników przy drzwiach czy oknach. Czym to grozi? Wyobraźmy sobie kilku panów wnoszących np. pianino czy inny ciężki mebel, którzy "zaczepią" o niezabezpieczoną krawędź. Pancernego styropianu, czy wełny jeszcze nie wynaleziono. Naprawa polega na wycięciu uszkodzonego styropianu, wklejeniu nowego i naprawie warstw ochronnych.

 

Wykonanie wyprawy elewacyjnej decyduje o estetyce docieplonego budynku. Wszelkiego rodzaju błędy i niedokładności są widoczne właśnie na niej.

 

Suchą mieszankę tynkarską zarabia się na budowie czystą wodą w ilości określonej przez producenta w karcie technicznej produktu. W przeciwnym razie, a jest to szczególnie istotne w przypadku tynków kolorowych, czeka nas niezbyt miła rozmowa z inwestorem i np. malowanie na własny koszt elewacji, gdy widoczna na jej powierzchni szachownica odcieni nie przypadnie inwestorowi do gustu. Nie mniej istotne jest takie wykonanie wyprawy elewacyjnej, aby nie było widać miejsc łączenia poszczególnych pól roboczych. Widoczne krawędzie łączenia poszczególnych partii tynku nakładanych w różnym czasie nie należą do najciekawszych widoków oglądanych przez Inwestora lub inspektora nadzoru. Rozwiązaniem jest pomalowanie elewacji. Farba elewacyjna powinna zamaskować niedoskonałości położenia tynku, o ile oczywiście w miejscach łączenia nie występują znaczne różnice grubości warstwy lub różnice w fakturze powierzchni.

 

Niezmiernie istotną rzeczą jest bardzo staranne wykonanie detali konstrukcyjnych. Źle zamocowane i nie uszczelnione parapety, zbyt krótkie obróbki blacharskie, nieprawidłowo zamontowane żaluzje - potrafią być przyczyną późniejszych bardzo poważnych problemów. Łatwo sobie wyobrazić skutki np. penetracji wody pomiędzy materiałem termoizolacyjnym z ścianą.

 

 

Zdjęcie pokazuje ... no właśnie - kompletną ignorancję i brak wyobraźni ze strony wykonawcy (a także nadzoru inwestorskiego). Takie szczegóły muszą być wykonywane niezwykle starannie i dokładnie. Niedopuszczalne jest zostawienie tak niezabezpieczonego boku płyty termoizolacyjnej.

 

Pamiętajmy, że konieczna jest regularna konserwacja powierzchni tynku. Co kilka lat należy wykonać czyszczenie elewacji sprężonym powietrzem, czy też zmyć wodą pod ciśnieniem. Zalecane jest też raz na 8-10 lat pomalowanie powierzchni tynku strukturalnego.

 

Podane przeze mnie przykłady są tylko próbką "możliwości" niektórych "panów fachowców" i stanowią wizualny przykład partactwa budowlanego. Nie wyczerpują one oczywiście tematu. Nie chciałbym jednakże, aby Czytelnik nabrał przekonania, że przytoczone przeze mnie przykłady partactwa budowlanego są normą wśród firm budowlanych. Są to sytuacje występujące na szczęście coraz rzadziej, jednak - występują i trzeba o nich mówić. Jedynym sposobem na uniknięcie późniejszych kłopotów, nerwów, straty czasu a nierzadko i dodatkowych pieniędzy jest korzystanie z usług sprawdzonych biur projektowych i firm wykonawczych, mających referencje, mogących wykazać się wykonanymi wcześniej podobnymi robotami. Równie ważne jest stosowanie sprawdzonych i atestowanych materiałów. Warto pomyśleć także o zatrudnieniu na czas robót inspektora nadzoru. I nie bójmy się poprosić projektanta o tzw. nadzór autorski. Wykonane docieplenie ma przecież służyć na długie lata. Bezawaryjnie.