Hektary papieru zapisałem w sprawie tragicznych skutków niosących budownictwu, z projektowaniem i kosztorysowaniem na czele, przez zapisane w ustawie Pzp kryterium najniższej ceny. Tymczasem, jak nas poinformował przesławny „Lewiatan” (to taka organizacja biznesowa), w Europie na podstawie tego kryterium budują tylko 30% inwestycji, natomiast w Polsce ponad 90%!

Tymczasem „tfurcy” ustawy wmawiają nam, że to taki standard unijny?!

 

Ale nie tylko budownictwu owo kryterium przynosi szkody, bo także służbie zdrowia (o czym też pisałem), której ustawa zafundowała konieczność wyboru najtańszych przewozów karetkami. Pisałem kiedyś, oczywiście na podstawie informacji prasowych, o pewnym mieście w którym samorząd, przygotowując się do obsługi w tym zakresie mieszkańców i uzyskawszy kredyt, zakupił dla pogotowia nowe, wspaniale wyposażone w medyczne utensylia karetki i przegrał przetarg. Wygrał przetarg ktoś, posiadający stare rzęchy, które sprytnie odkupił od miejscowego pogotowia. Wyraziłem wtedy żal, że nie uczestniczyłem w tym przetargu, oferując przewozy pacjentów taczkami.

Zwycięstwo byłoby murowane!

 

Nie tak dawno opisałem skutki spowodowane przez kryterium najniższej ceny przy realizacji tak zwanej ustawy śmieciowej.

 

Ponieważ ustawa Pzp, jest aktem normatywnym bardzo ważnym, dlatego zaaplikowany w niej obowiązek respektowania kryterium najniższej ceny robi oszałamiająca karierę, opanowując kolejne dziedziny naszego żywota!

 

Przykład? Proszę najuprzejmiej!

 

Zdecydowanie starszy pan odnalazł w domowej skrzynce pocztowej awizo.

Co ciekawe, oczekując ważnej przesyłki sądowej, nie opuszczał mieszkania do dnia, w którym ze zdumieniem odnalazł rzeczone awizo w skrzynce.

Ów pan mieszka w miasteczku oddalonym o 16 km od dużego miasta. W miasteczku na szczęście funkcjonuje punkt Poczty Polskiej. Udał się więc na pocztę, z której korzystał przez swoje długie życie, ale nie odebrał zwiastowanej awizem przesyłki. Natomiast dowiedział się, że poczta takich przesyłek już nie obsługuje, ponieważ przegrała przetarg. Pani w okienku, zatroskana w tej sytuacji o swój los, i z tego powodu znakomicie poinformowana o przyczynach zaplanowanego przez ustawę Pzp upadku firmy, w której od 20-tu lat pracuje, wyjaśniła starszemu panu co następuje:

– Odbył się przetarg o dostarczanie takich jak pańska przesyłek. Przetarg Poczta przegrała oferując o 80 mln zł wyższą cenę od 500 mln zł, które za te usługi zaoferował ktoś.

Naiwny starszy pan zapytał dlaczego poczta nie odwołała się do KIO (bo pomimo podeszłego wieku, był ciągle światłym obywatelem). Pani z okienka, odpowiedziała, że – to jest bardzo trudne, bo odwołanie bardzo drogo kosztuje, no bo aż 5%! Nie wiedziała tylko czy od 500 czy tylko od 80 ml zł. Ale jak nawet tylko od osiemdziesięciu to, – szybko na kalkulatorku obliczyła – aż cztery miliony. A jak od pięciuset, to… Jezus, Maria – krzyknęła![1]

Po tym wykładzie nasz bohater zaczął uważnie studiować otrzymane awizo i dowiedział się, że oczekiwaną przesyłkę będzie mógł odebrać w miasteczku oddalonym o 14 km. Oczywiście licząc kilometry w linii prostej. Nie mając samochodu, zwolniwszy dwunastoletniego wnuka ze szkoły, bo taka samotna wyprawa w jego wieku jest niemożliwa, udał się na wyprawę do dużego miasta autobusem, a stąd do miejscowości, do której wiodło otrzymane awizo. Bo połączenie autobusowe jego miejscowości z podaną na awizie nie istnieje. Dotarłszy do celu ze zdumieniem stwierdził, że przesyłka znajduje się w miejscowym sklepiku monopolowym. Asystujący wydarzeniu wnuczek, zdemoralizowany przez wykładanego w szkole „giendera”, zakrzyknął: dziadku to kupmy jeszcze pół litra!

 

To jest niestety jeden z wielu podobnych przykładów.

 

W sprawie „przesyłek sądowych” zabrali głos adwokaci, informując nas, że zaistniały stan rzeczy okropnie opóźni pozyskiwanie przez społeczeństwo oczekiwanej sprawiedliwości. To tak, jakby do tej pory sprawiedliwość przybywała do nas błyskawicznie.

 

Zabrał także głos, ogromnie uczony pan profesor. Indagowany w sprawie przerażająco wysokich opłat na rzecz KIO w sytuacji potrzeby odwołania się w przypadkach kretyńsko lub zbrodniczo (pani/ panie korektorze, proszę kretyństwa czy zbrodni nie wygładzać, a broń Boże skreślać) rozstrzyganych przetargów.

 

Pan profesor wywiódł, że w przepisach, z Konstytucją na czele, nie odnajduje przeszkód w pobieraniu zastosowanych opłat. Zapomniał jedynie o zdrowym rozsądku i nie popróbował odnalezienia odpowiedzi na pytanie: – czy na utrzymanie KIO są potrzebne tak ogromne kwoty?

Chyba, że zgodnie z Konstytucją, należy zabezpieczać KIO, przed ogromem odwołań?

Bo gdyby nie tak wysokie opłaty, to odwołań mielibyśmy tysiące!

 

Ale chyba najgorsze jest to, o czym niżej.

 

Teza:

Kryterium najniższej ceny, zwłaszcza w budownictwie (czyli lokomotywie gospodarek w każdych, nawet złych, warunkach ekonomicznych) jest przyczyną ogromnych kłopotów budżetu i ZUS-u!

 

Dowód:

Chłopaki, – rzekł do swojej załogi pewien przedsiębiorca budowlany. – Mam was na etatach trzydziestu. Ostatnio wygrałem przetarg, oferując najniższą cenę!
Ta cena, która będzie utrzymaniem mojej firmy przez najbliższy rok, nie gwarantuje wam uzyskiwania na etatach pensji o wysokości jak do tej pory. Chyba wiecie, że oprócz pieniędzy które otrzymujecie co miesiąc, ja muszę jeszcze płacić podatki od wynagrodzeń i składki ZUS. Jak obliczyłem, chcąc utrzymywać bez zmian umowy z wami, cena, za którą uzyskałem robotę, musiałaby być o 40% wyższa. Ale oferując ją w takiej wysokości, przegrałbym przetarg, a wtedy musiałbym ogłosić upadłość i wszyscy utracilibyśmy robotę!
Oczywiście wszystkich was potrzebuję, bo robota jest niemała!
Dlatego po analizach jestem zmuszony podjąć następującą decyzję:
Na etatach pozostawiam trzech – Józka, Franka i Wojtka! Reszta przechodzi na śmieciowy. No, chyba że ktoś założy he, he działalność gospodarczą i będzie sam za siebie płacił podatki i ZUS, to wtedy go bardzo chętnie zatrudnię. Tylko uprzedzam, że jak podatków i ZUS-u nie zapłaci, to szybko go odnajdzie komornik, bo w takich sprawach nasze państwo jest nadzwyczajnie sprawne.
Ale najchętniej zatrudnię was „na czarno”, to znaczy każdy dostanie ile zarobi lecz pod stołem. Oczywiście mogą być na budowie kontrole urzędów pracy, ale ja to przewidziałem. Po prostu ustawię na budowie kontener opatrzony napisem „magazyn chloru”, do którego się schowacie jak majster zatrąbi.
W taką trąbkę już majstra zaopatrzyłem. A zresztą mam gdzieś-tam, wiecie, szwagra, ale o szczegółach nie mam zamiaru was informować.
No i co? Zgoda?

– „Siefie”, czy mamy inne wyjście (?) – odpowiedziała zgodnym chórem załoga.

– Nie macie – odrzekł szef! – No to chłopaki do roboty!

 

Gdyby nie to zbrodnicze kryterium najniższej ceny, do urzędów skarbowych wpłynęłyby z tej firmy podatki od wynagrodzeń 27 pracowników. Do ZUS-u też. Podobnych firm mamy w Polsce tysiące!

A tak – ucho od śledzia!

Oczywiście w większości przedsiębiorcy budowlani nie są tak szczerzy w rozmowach z załogami, jak nasz bohater, ale postępują podobnie.

Więc twierdzę, że „dzięki” zbrodniczemu kryterium najniższej ceny budżet i ZUS mają tak ogromne kłopoty.

Niech się zwrócą do KIO, to za 5% uzyskają pomoc!

 

 

 

 

[1] przyp.red. – Wyrokiem z dnia 15 kwietnia 2014 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepis art. 34 ust. 2 ustawy z dnia 28 lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, dotyczący opłaty od skargi na orzeczenie Krajowej Izby Odwoławczej w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego, jest niezgodny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.