Praca kosztorysanta, tylko z pozoru prosta, jest a przynajmniej powinna być oparta o wiedzę i doświadczenie, nad czym od ponad dwudziestu lat pracuję. Jak to się potocznie mówi "czego to ja nie robiłem" - oczywiście w zakresie wycen robót budowlanych. I faktycznie, trudno znaleźć takie tematy, chociaż ostatnio nabieram nowych doświadczeń - dotyczących rozliczeń dotacji z UE.

 

Normalnie nie dotykam tematów związanych z finansowaniem z UE, ale z uwagi na fakt, że poprosiła mnie o to firma, z którą współpracuję już ponad 10 lat, nie mogłem odmówić. W końcu z jakiegoś powodu jest się tym rzeczoznawcą, zresztą nie spodziewałem się większych problemów (przynajmniej od strony formalnej) opracowania dokumentacji kosztorysowej. Chcąc jak najlepiej wykonać zadanie, swoje pierwsze kroki skierowałem do osoby, która będzie sprawdzała całą wycenę. Stwierdziłem, że zupełnie się na tym nie znam i poprosiłem o "wytyczne" do sporządzenia rozliczenia. Wcześniejsze próby wyciągnięcia takich wiadomości od inwestora spełzły na niczym, gdyż stwierdził, że w warunkach udzielenia dotacji na temat zasad sporządzenia, formy i treści kosztorysu nie ma nawet słowa. Bardzo uprzejmy Pan zawiadujący dotacjami poświęcił mi swój cenny czas wszystko "dokładnie" wyjaśniając.

 

Sam nie wiem od czego zacząć, zatem zacznę od początku i postaram się streścić naszą rozmowę. Tak więc dowiedziałem się, że rozliczenie będzie odbywało się na podstawie kosztorysu powykonawczego, sprawdzonego i opłaconego przez inwestora. Rewelacja - bardzo cenna wskazówka. Dodatkowo kosztorys ten musi być sporządzony w formie uproszczonej i nie należy do niego załączać zestawień czynników produkcji. Uprzejmy Pan nawet uzasadniał mi, że jak są kosztorysy w formie szczegółowej, to zawsze coś im nie pasuje, nie zgadzają się ceny jednostkowe, więc taka forma jest najlepsza. Zaczyna się bardzo dobrze, bo i moim zdaniem ta forma kalkulacji jest jak najbardziej wskazana przy tego typu rozliczeniach. Jednak następna informacja, że przyjęte do kosztorysowania stawki i narzuty muszą być średnie wg publikacji Sekocenbud dla danego regionu i dla miejscowości poza stolicą, wzbudziła mój niepokój, gdyż w takim razie nie ma mowy o swobodzie kształtowania cen między stronami, a ustawa o cenach to ponoć gwarantuje. Ponadto dowiedziałem się jeszcze, że każda z pozycji kosztorysowych musi być wyceniona na podstawie Katalogów Nakładów Rzeczowych, gdyż w przeciwnym razie będziemy wzywani do wyjaśnienia sposobu kalkulacji ceny jednostkowej każdej pozycji kosztorysowej. Kojarząc powyższe fakty zapytałem, czy w takim razie sprawdzający ma świadomość, że część z cen jednostkowych będzie odbiegała od cen rynkowych, które są dodatkowo kształtowane jeszcze przez popyt i podaż. I tu, aż zacytuję:

"Proszę Pana - dobrze że Pan poruszył ten temat, bo na stronie tytułowej musi się znaleźć następujące oświadczenie: <Kosztorys powykonawczy został sporządzony na podstawie obmiaru zrealizowanej inwestycji z zastosowaniem cen rynkowych>".

 

Jeśli ktoś czyta moje felietony, to wie, że akurat ostatnio (patrz BzG nr 4/2013) zajmowałem się zagadnieniem cen rynkowych i katalogów nakładów rzeczowych. Cała ta kombinacja, umówmy się, założeń wyjściowych do kosztorysowania, w pewien sposób się wyklucza i ciężko jest spełnić wszystkie warunki. Kalkulacja uproszczona jest moim zdaniem bardzo wskazana przy tego typu rozliczeniach, ale nie da się stosować KNR-ów plus stawek i narzutów wg Sekocenbudu oraz zagwarantować, że każda z cen jednostkowych będzie ceną rynkową. W przypadku takich rozliczeń, pozwólcie Państwo, że użyję slangu wykonawczego - na jednych robotach się dobrze zarabia, na innych dokłada, ważne by kwota końcowa zapewniała realizację inwestycji z przynajmniej minimalnym zyskiem.

 

Dopytując dalej o te ceny rynkowe i jak to się ma do stosowania Katalogów Nakładów Rzeczowych przy powiedzmy narzuconej stawce robocizny i narzutach dowiedziałem się czegoś bardzo ciekawego. Po raz kolejny zacytuję: "My dobrze wiemy, ile ten KNR kosztuje". Normalnie, jak z filmu Barei, moim oczom ukazał się w tym momencie często odwiedzany przeze mnie sklepik na ulicy Hożej, notabene już zamknięty, a w nim KNR nr 4-01 z ceną okładkową 56,36 złotych brutto. A ja uważam, że zgodnie z zasadą popytu i podaży każda rzecz jest warta tyle, ile ktoś jest gotów za nią zapłacić.

 

Sporo było jeszcze innych "wytycznych", ale jak najbardziej uzasadnionych i szkoda z kolei Państwa czasu na czytanie i omawianie ich. Co najważniejsze wycena została opracowana i ..... czekamy na uwagi. A tych, jak się okazało, było zdecydowanie za dużo, biorąc pod uwagę ogólnie przyjęte zasady kosztorysowania. Niestety, jak przypuszczam, znowu mamy do czynienia z sytuacją, że kosztorysy są sprawdzane przez osobę, która ich nigdy nie robiła.

 

Jak już wspomniałem, uwag było sporo, a wszystkie dotyczyły cen jednostkowych wyższych niż ceny określone w BCRB Sekocenbud. I tu ważną rolę zaczynają grać szczegóły. Większość uwag dotyczyła spraw oczywistych; dla przykładu - jeżeli stosujemy dopłatę za grubość (krotność), to ceny jednostkowe określone w biuletynie są wyliczone dla jednostki, zaś w kosztorysie są przemnożone przez krotność, więc muszą być nawet kilkukrotnie wyższe. Podobnie np. jeśli układamy styropian, to na cenę jednostkową mają wpływ jeszcze parametry typu grubość czy twardość, nie mówiąc już o innych szczegółach. Po prostu są roboty, dla których przyjmowanie cen z biuletynu jest prawidłowe tylko w ograniczonym zakresie.

 

Kolejnym problemem przy rozliczeniu była niezgodność cen określonych w ww. BCRB (który stanowi swojego rodzaju wycenione KNR-y) z cenami jednostkowymi przedstawionymi w rozliczeniu. Co najciekawsze, w tych kilkunastu spornych pozycjach poszczególne roboty wyceniono właśnie zgodnie z cenami czynników produkcji publikowanymi przez Sekocenbud i nakładami określonymi w Katalogach Nakładów Rzeczowych. Zarówno stawkę robocizny, narzuty, jak i ceny materiałów przyjęto zgodnie z wytycznymi z przedmiotowych publikacji, jednak cena jednostkowa wynikająca z kalkulacji okazała się inna niż publikowana w BCRB. Było to spowodowane głównie rozbieżnością w przyjętych założeniach do kosztorysowania.

 

 

Dodatkowym problemem był (i jest nadal) brak jakichkolwiek obowiązujących zasad kosztorysowania robót budowlanych poza zamówieniami publicznymi, gdy nie obowiązują zasady określone w rozporządzeniach z 2004 roku. Możemy mówić jedynie o publikacjach, które mogą stanowić podstawę do ustalenia sposobu wyceny, ale tylko wtedy, gdy obie strony się na to umówią. W regulaminie udzielania dotacji z UE kilkakrotnie jest mowa o kosztorysie, jednak nie jest to dalej zdefiniowane. W takim przypadku zawsze będziemy mieli do czynienia z rozbieżnościami w interpretacji sposobów wyceny.

 

Zgodnie z zasadami rozliczania dotacji unijnych, koszty transportu w przypadku przedmiotowej inwestycji nie stanowiły kosztu kwalifikowanego, a co za tym idzie powstały kolejne rozbieżności związane z kosztorysem powykonawczym, w którym zgodnie z przyjętymi zasadami kosztorysowania zastosowano ceny "loco budowa" oraz w przypadku pozostałych materiałów (nie mających większego znaczenia dla wyceny) - cennik Sekocenbud uwzględniający koszty zakupu materiałów. W rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z dnia 18 maja 2004 roku[1] postanowienia § 5 ust.3 przesądzają, że ceny materiałów podaje się łącznie z kosztami zakupu. Podobnie w "Polskich Standardach Kosztorysowania Robót Budowlanych" wydanych przez Stowarzyszenie Kosztorysantów Budowlanych oraz "Metodach Kosztorysowania Robót Budowlanych" wydanych przez WACETOB i Komitet Ekonomiki Budownictwa PZITB określono iż

"Mnj - wartość kosztorysowa materiałów na jednostkę przedmiarową (obmiarową) robót, obliczona w cenach nabycia materiałów robót, tzn. łącznie z kosztami zakupu",

a do formuł kalkulacji należy podawać ceny jednostkowe nabycia materiałów

"Cm - ceny jednostkowe nabycia materiałów".

Choć ceny nabycia materiałów zawierają koszt dowiezienia ich w miejsce wbudowania, to jednak, moim zdaniem, stanowią w całości koszty kwalifikowane. Po raz kolejny spór dotyczył spraw, które powinny być jasno określone w zasadach rozliczenia dotacji unijnych oraz sporządzania kosztorysu.

 

Weryfikacja i "uzgadnianie" właściwych zasad wyceny ciągle trwa, a co za tym idzie ciężko jest w chwili obecnej określić, na ile moje starania w prawidłowym rozliczeniu inwestycji odniosą skutek. Jedno już wiem - zdecydowanie wolę rozliczać sprawy sądowe (co wcale do przyjemności nie należy) niż dotacje unijne. Ponadto znamienne dla mnie jest zdanie inwestora, który przyznał, że czuje się tak sprawdzany, jakby z założenia miał coś ukraść i następnym razem dwa razy się zastanowi zanim wystąpi o jakąś dotację. A chyba nie o to w tym wszystkim chodzi.

 

 

Z uwagi na fakt, że właśnie rozpoczynamy nowy etap w dotacjach unijnych (lata 2014 - 2020) może warto byłoby opracować zasady rozliczeń (sporządzania kosztorysów) robót budowlanych obowiązujące przy takich dotacjach. Wtedy i kosztorysanci by mieli prościej, inwestorzy spaliby spokojniej, a udzielający dotacji mógłby sprawniej rozliczać inwestycje.

 

 

 

[1] Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 18 maja 2004 roku w sprawie określenia metod i podstaw sporządzania kosztorysu inwestorskiego, obliczania planowanych kosztów prac projektowych oraz planowanych kosztów robót budowlanych określonych w programie funkcjonalno-użytkowym (Dz.U. Nr 130, poz.1389)