Temat do rozważań nie jest nowy i skłamałbym, gdybym napisał, że jako pierwszy chwycę przysłowiowego „byka za rogi”. Nic bardziej mylnego – w ciągu ostatnich miesięcy analogiczny temat wielokrotnie pojawiał się nie tylko na warsztatach kosztorysowych i w rozmowach kuluarowych, ale również w przekazywanych uwagach do projektu Polskich Standardów Kosztorysowania Robót Budowlanych II Wydanie. Z całą pewnością poza informatorami cenowymi to właśnie katalogi nakładów rzeczowych (zwane dalej również „katalogami”) stanowią jeden z filarów, na których w chwili obecnej opiera się kosztorysowanie w Polsce. W przedmiotowym felietonie nie będę zajmował się, skądinąd, bardzo bogatą historią katalogów nakładów rzeczowych i innych publikacji zawierających nakłady czynników produkcji, chyba że w aspekcie ich przydatności do kosztorysowania w chwili obecnej.
 

Ile katalogów nakładów rzeczowych mamy do dyspozycji? Jeśli pada słowo „ile”, to powinna też paść konkretna liczba – w końcu katalogi da się policzyć. Na całe szczęście już od przynajmniej kilku lat producenci oprogramowania wspierającego kosztorysowanie przestali się licytować, reklamując swoje produkty, samą liczbą wprowadzonych w programach katalogów (dochodzącą do kilkuset pozycji). Dlaczego na szczęście? Bowiem nie w ilości w tym przypadku siła. Oczywiście program musi mieć możliwość skorzystania ze wszystkich najczęściej stosowanych katalogów, jednak najbardziej ważne i cenne dla kosztorysantów są te katalogi, w których znajdziemy nakłady czynników produkcji dla aktualnych technologii wykonywania robót budowlano-montażowych. Poza katalogami KNR, KNNR, KSNR, KNP, KNKRB, TZKNBK, TZKNC w bazie cenowej znajdziemy KNR opracowane (zaktualizowane) przez Wacetob lub Orgbud, ale również wiele innych katalogów specjalistycznych, tj. AT-xx (Athenasoft), 0-xx (IGM), 9-xx (Orgbud-Serwis), Sek-xx (Promocja), BC-xx (Bistyp-Consulting), C-XX (Henkel), K-xx (Koprin), DC-xx (DataComp), etc. Trudno wymienić wszystkie katalogi zawierające nakłady czynników produkcji, tym bardziej, iż ich dostępność często jest uzależniona od strategii sprzedaży firmy, która opracowała katalog. Zestawienie katalogów nakładów rzeczowych zaktualizowane na koniec 2017 roku znajdziemy w Polskich Standardach Kosztorysowania Robót Budowlanych, wydanie II.
 

Jakie zatem katalogi stosować w pierwszej kolejności, a jakich należy unikać? Pytanie fundamentalne w kosztorysowaniu, na które, zapewniam, że nie ma prostej odpowiedzi, choć istnieją ogólne niepisane reguły i zasady, tj. w szczególności:

  • co do zasady nie stosujemy katalogów, które zostały oficjalnie wycofane lub zastąpione innymi katalogami,

  • co do zasady nie stosujemy katalogów, które w swoim czasie, gdy obowiązywały odpowiednie przepisy, nie zostały zatwierdzone do stosowania,

  • w pierwszej kolejności stosujemy katalogi, co do których strony umówiły się, iż to właśnie one będą stosowane – np. w umowie, danych wyjściowych lub założeniach wyjściowych do kosztorysowania,

  • co do zasady oczywiście stosujemy katalogi najnowsze, w których technologia wykonywania robót budowlano-montażowych odpowiada technologii zastosowanej na budowie.

 

Jak widać, już sam dobór katalogów zawierających nakłady czynników produkcji nie jest oczywisty, a sprawy nie ułatwia również fakt, iż nie ma w chwili obecnej żadnych obowiązujących katalogów nakładów rzeczowych!
 

Czy w takim razie, w chwili obecnej, istnieją jakiekolwiek regulacje prawne lub spisane standardy, które regulują zasady korzystania z katalogów nakładów rzeczowych? Oczywiście, że tak – w szczególności przy udzielaniu zamówień publicznych. Jak dobrze Państwo wiedzą, przy udzielaniu zamówień publicznych, oczywiście poza ustawą z dnia 29 stycznia 2004 roku Prawo zamówień publicznych (Dz.U. z 2017, poz.1579, 2018), należy stosować się do dwóch rozporządzeń, tj.:

  • rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 18 maja 2004 r. w sprawie określenia metod i podstaw sporządzania kosztorysu inwestorskiego, obliczania planowanych kosztów prac projektowych oraz planowanych kosztów robót budowlanych określonych w programie funkcjonalno-użytkowym (Dz.U. z 2004, poz.1389), zwanego dalej „rozporządzeniem majowym”,

  • rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 2 września 2004 r. w sprawie szczegółowego zakresu i formy dokumentacji projektowej, specyfikacji technicznych wykonania i odbioru robót budowlanych oraz programu funkcjonalno-użytkowego (Dz.U. z 2013, poz.1129), zwanego dalej „rozporządzeniem wrześniowym”.

Rozporządzenie majowe, regulujące między innymi zasady sporządzania kosztorysu inwestorskiego, który stanowi jedną z podstaw do szacowania wartości zamówienia publicznego, wprowadza nie tylko pojęcie podstawy wyceny, ale również katalogów nakładów rzeczowych, a mianowicie:

a) zgodnie z § 1 ust. 2 pkt. 3 wprowadzono pojęcie katalogów, tj. publikacji zawierających jednostkowe nakłady rzeczowe;

b) zgodnie z § 1 ust. 2 pkt. 6 i zawartej w nim definicji przedmiar robót stanowiący element składowy kosztorysu inwestorskiego musi zawierać wskazanie podstaw do ustalenia cen jednostkowych robót lub jednostkowych nakładów rzeczowych;

c) zgodnie z § 3 ust. 2 przy ustalaniu cen jednostkowych należy stosować w kolejności:

1) ceny jednostkowe robót określone na podstawie danych rynkowych, w tym danych z zawartych wcześniej umów lub powszechnie stosowanych, aktualnych publikacji;

2) kalkulacje szczegółowe;

d) zgodnie z § 5 ust. 1 przy ustalaniu jednostkowych nakładów rzeczowych należy stosować w kolejności:

1) analizę indywidualną;

2) kosztorysowe normy nakładów rzeczowych określone w odpowiednich katalogach oraz metodę interpolacji i ekstrapolacji, przy wykorzystaniu wielkości określonych w katalogach.

 

Katalogi nakładów rzeczowych mogą więc być stosowane przy opracowywaniu kosztorysu inwestorskiego, przy czym należy pamiętać iż pierwszeństwo przed katalogami mają ceny jednostkowe robót określone na podstawie danych rynkowych oraz (w kolejności) analizy indywidualne. Dopiero, gdy nie posiadamy wcześniej wspomnianych danych rynkowych oraz nie mamy danych do sporządzenia analizy indywidualnej, możemy jako podstawę ustalenia norm nakładów rzeczowych przyjąć dane z katalogu. Jak wygląda to w rzeczywistości, nikomu mówić nie trzeba, bo jest dokładnie na odwrót. Znam nawet zamawiających, którzy nie odbiorą kosztorysu inwestorskiego w którym występują analizy indywidualne, nie mówiąc już o rynkowych cenach jednostkowych – tylko KNR …..
 

Odmienną sytuację mamy w przypadku przedmiaru robót stanowiącego opis przedmiotu zamówienia w zamówieniach publicznych, gdyż rozporządzenie wrześniowe przy definicji przedmiaru robót nie tylko pomija podstawę wyceny, ale w dalszej części wprost mówi o kodzie pozycji – notabene bardzo często mylnie utożsamianym przez kosztorysantów z podstawą wyceny, jak również z katalogami nakładów rzeczowych. Nic dziwnego, skoro treść § 10 ust. 1 rozporządzenia wrześniowego brzmi w tym zakresie następująco, cyt.:

„Dla każdej pozycji przedmiaru robót należy podać następujące informacje:
(…) 2) kod pozycji przedmiaru, określony zgodnie z ustaloną indywidualnie systematyką robót lub na podstawie wskazanych publikacji zawierających kosztorysowe normy nakładów rzeczowych; (…)”.

 

Na pewno wszyscy pamiętają aferę z dopisaniem do ustawy „lub czasopisma”. Podobnie jest z postanowieniami § 10 ust. 1 pkt. 2) rozporządzenia wrześniowego, które są jasne i spójne, ale do momentu „(…) lub na podstawie wskazanych publikacji (…)” i na niewiele zdają się nawet komentarze współautora rozporządzenia p. Andrzeja Warwasa zawarte w felietonie BzG 1/2011, tj. cyt.: „(…) KNR nie może wystąpić w przedmiarze jako wskazana podstawa, którą należy przyjmować do kalkulacji kosztorysowej (…)”. Katalogi nie mogą więc wystąpić w przedmiarze robót stanowiącym opis przedmiotu zamówienia jako podstawa wyceny, lecz mogą jako kod pozycji, bądź podstawa ustalająca szczegółowy opis pozycji. Skomplikowane? Nigdy nie zapomnę naszego śp. Kolegi Michała Paradowskiego, który z pełną premedytacją usuwał oznaczenie „KNR, KNNR, etc.” zostawiał resztę (numer katalogu, tabelę i kolumnę) i twierdził iż cała reszta to „kod pozycji określony zgodnie z ustaloną indywidualnie systematyką robót”. Można?
 

W zamówieniach publicznych wiele może również zamawiający, który w SIWZ wprowadza zasady dotyczące składanej oferty – tj. jakim wymaganiom musi odpowiadać składany przez wykonawcę kosztorys ofertowy. To zamawiający w tym przypadku ma decydujące zdanie, oczywiście o ile nie narusza zasady równego traktowania wykonawców i stawia jedynie te wymogi, które są niezbędne do realizacji zamówienia publicznego. Niestety często w tym przypadku katalogi przywołane w treści przedmiaru robót, za sprawą niefortunnych zapisów w SIWZ, stają się dla wykonawcy obligatoryjne, co, jak już pisałem wcześniej, może stanowić o naruszeniu przepisów prawa.
 

A jak wygląda kwestia stosowania katalogów nakładów rzeczowych poza zamówieniami publicznymi?
Po pierwsze należy stwierdzić, iż w chwili obecnej, nie ma żadnych obowiązujących prawnie zasad kosztorysowania, w tym zasad korzystania z bazy katalogów nakładów rzeczowych – oczywiście poza zasadami w nich zawartymi w założeniach ogólnych i szczegółowych. Jedyne prawne regulacje wynikają z kodeksu cywilnego i można je streścić do jednego zdania, tj. jak się strony umowy w niej umówią, takie postanowienia będą miały zastosowanie. Mamy jeszcze oczywiście publikacje i standardy, które możemy traktować jako dobre praktyki, wytyczne, jednak nie mają one mocy obowiązującego prawa. Do takich opracowań możemy zaliczyć między innymi Polskie Standardy Kosztorysowania Robót Budowlanych (wydanie II SKB), czy też Metody kosztorysowania robót budowlanych (wyd. Wacetob 2008 r.).
 

Wracając do tematu felietonu i zadanego w nim pytania – czy katalogi nakładów rzeczowych to konieczność, wygoda, przyzwyczajenie i rutyna, czy też zbędny balast? – na wstępie należy stwierdzić, iż na pewno nie konieczność - przynajmniej w rozumieniu postanowień przepisów prawa. Jak wyżej wykazałem, nawet przepisy dotyczące kosztorysu inwestorskiego w zamówieniach publicznych nie stawiają katalogów jako nadrzędnej bazy normatywnej, a wręcz przeciwnie.
 

Podczas XI Warsztatów Kosztorysowych w Zakopanem (we wrześniu 2017 r.) dwie grupy miały za zadanie znalezienie jak najwięcej powodów/aspektów do potwierdzenia lub obalenia zdania, które brzmiało mniej więcej tak: „Czy katalogi nakładów rzeczowych są niezbędne do kosztorysowania?”.
 

Z całą pewnością stosowanie katalogów nakładów rzeczowych w kosztorysowaniu ma swoje wady i zalety – wynikające nie tylko z przyzwyczajeń kosztorysantów, ale również z samej treści katalogów. Lecz czy możemy powiedzieć, iż katalogi nakładów rzeczowych są niezbędne do kosztorysowania. Moim zdaniem w warsztatach w Zakopanem grupa, która broniła prawidłowości tego stwierdzenia miała trudniejsze zadanie, a za tym, że katalogi nakładów rzeczowych są niezbędne do kosztorysowania przytaczano między innymi następujące argumenty:

1) Opracowanie kosztorysu na podstawie katalogów nakładów rzeczowych zajmuje zdecydowanie mniej czasu, niż w przypadku konieczności opracowywania analiz indywidualnych lub też zbierania danych z rynku.

2) Zastosowanie norm z katalogów nakładów rzeczowych pozwala, zgodnie z zasadą Pareto, na optymalizację czasu wykonania kosztorysu przy jednoczesnym uzyskaniu wartości jak najbardziej zbliżonej do wartości rynkowej.

3) Oprogramowanie do kosztorysowania umożliwia nie tylko szybkie wyszukiwanie katalogów nakładów rzeczowych, ale również, a nawet przede wszystkim, całego zbioru katalogów do wyboru dla zadanej roboty podstawowej.

4) Katalogi są niezbędne w szczególności dla osób, które dopiero zaczynają kosztorysować.

5) Katalogi nakładów rzeczowych w chwili obecnej jako jedyne zawierają zasady przedmiarowania robót budowlanych.

6) Katalogi stanowią swojego rodzaju systematykę robót budowlanych.

 

Grupa przeciwna używała między innymi następujących argumentów:

1) Technologie wykonywania robót budowlanych zawarte w części katalogów nie mają w chwili obecnej zastosowania, bądź zostały zastąpione nowszymi technologiami. Część katalogów została opracowana i wydana nawet kilkadziesiąt lat temu, a poszczególne czynności robocze mogą, a nawet zdecydowanie różnią się od obecnych.

2) Potrafią występować bardzo rozbieżne (różnice nawet kilkukrotne) nakłady dla takich samych czynności roboczych – element sporny między wykonawcą a zamawiającym.

3) Już w rozporządzeniu majowym jasno określono, iż pierwszeństwo mają ceny jednostkowe z rynku, następnie analizy indywidualne, a dopiero na trzecim miejscu (kolejności) możemy skorzystać z katalogów nakładów rzeczowych.

4) Katalogi nakładów rzeczowych wprowadzają swojego rodzaju automatyzm i kosztorysant często nawet nie zastanawia się, że poprawnie zastosowana podstawa wyceny może się wiązać z ogromnymi błędami – innymi słowami KNR zwalniają z myślenia.

 

Wyżej przywołane argumenty to tylko część dyskusji, która trwała ponad dwie godziny. Na koniec zarządzone zostało głosowanie i ………… większość uczestników Warsztatów zagłosowała za tym, że katalogi nakładów rzeczowych są niezbędne do kosztorysowania.
 

Skoro więc, jako kosztorysanci cały czas deklarujemy, iż katalogi nakładów rzeczowych jeśli nawet nie są niezbędne, to są niezwykle ważne i pomocne przy sporządzaniu wyceny robót budowlano-montażowych, to powinniśmy je prawidłowo stosować. Nowoczesne oprogramowanie do kosztorysowania podczas wprowadzania pozycji kosztorysowej informuje o możliwych współczynnikach przewidzianych w założeniach ogólnych i szczegółowych do katalogu. Zasady przedmiarowania niestety należy doczytać samemu (co również programy wspierające kosztorysowanie umożliwiają). Niestety zasady te określone w katalogach nakładów rzeczowych nie są przez niektórych kosztorysantów nawet czytane, a więc trudno mówić o ich stosowaniu. Dochodzi w ekstremalnych przypadkach do sytuacji, gdy powołując się na konkretny katalog zmieniane są niezgodnie z zasadami ogólnymi i szczegółowymi nawet wszystkie nakłady czynników produkcji z dopiskiem „analiza indywidualna”. Oczywiście jest to niedopuszczalne i zupełnie wypacza ideę stosowania katalogów nakładów rzeczowych.
 

Reasumując, przynajmniej moim zdaniem, pytanie stanowiące tytuł niniejszego felietonu, tj. katalogi nakładów rzeczowych – konieczność, wygoda, przyzwyczajenie i rutyna czy też zbędny balast?, zawiera wiele prawidłowych odpowiedzi i spokojnie mogłoby być przedmiotem kilkugodzinnych dyskusji na warsztatach. Jednak żadna dyskusja nie zmieni faktu, iż na dzień dzisiejszy katalogi zawierające normy nakładów rzeczowych są jednym z filarów kosztorysowania i jeszcze przynajmniej dekadę tym filarem pozostaną. Jako kosztorysanta bardzo cieszy mnie fakt, iż praktycznie przy każdej aktualizacji oprogramowania dostajemy do stosowania coraz więcej katalogów nakładów rzeczowych z nowymi technologiami.