Za oknem widzę „wielką dziurę” w ziemi. Z jednej strony oszalowaną szczelnie wbitymi w ziemię dwuteownikami, pomiędzy którymi prężą się drewniane bale, z drugiej skarpa, a na niej koparka z olbrzymią łyżką. Pod nią, niczym pszczoła, uwija się pracownik. W żółtej kamizelce, podobnym kasku i czarnej przeciwdeszczowej kurtce. Coś sprawdza, schyla się podnosząc od czasu do czasu jakieś kawałki i elementy starej konstrukcji. Daje znaki operatorowi. A łyżka niezmiennie precyzyjnie wyrywa kawałki gruntu i niespiesznie przenosi je na stojący obok samochód z kiprem. Pewność, z jaką ów robotnik porusza się tuż obok łyżki oraz płynność i precyzja ruchów ramienia koparki, jaką prezentuje operator wskazuje, że ta para prawdopodobnie już nieraz pracowała w ten sposób. I, mimo że przebywanie pracownika w zasięgu „działania naczynia roboczego maszyny roboczej” jest w zasadzie niedopuszczalne, to jednak zdarza się często. Ludzie mają to do siebie, że „ułatwiają” sobie pracę kosztem zagrożenia dla swojego zdrowia, a nawet życia. I trwa to zazwyczaj dopóty, dopóki nie staną się ofiarą wypadku lub jego bezpośrednim świadkiem. Ciężko jest bowiem przezwyciężyć nawyki ewolucyjne mózgu, który analizując „oswojone” otoczenie stosuje schematy i naturalnie dąży do zmniejszania obciążeń percepcyjnych, a przy stale występujących bodźcach może nawet je ignorować. Podobnie jak po pewnym czasie przestajemy zauważać, że coś w pomieszczeniu nieładnie pachnie, czy ignorujemy permanentny hałas uliczny za oknem, tak z czasem przyzwyczajamy się do istnienia zagrożenia ze strony maszyn i urządzeń, zaczynamy je traktować jako naturalny element „naszego środowiska” i ewentualne sygnały zagrożenia z ich strony nasz układ percepcji, co prawda, dostrzega, ale je ignoruje, a niestety bardzo ciężko jest chronić się przed tym ukształtowanym w toku ewolucji naszego gatunku zwyczajem naszego mózgu, a więc przed popadaniem w zgubną rutynę. Możemy wprowadzić do używania urządzenia i maszyny, które nie będą stanowiły niebezpieczeństwa dla pracownika lub też poddać mózg pracownika skutecznemu „praniu”, tak by nasączyć go dobrymi, chroniącymi przed niebezpieczeństwem na stanowisku pracy procedurami, wyrobić w nim nawyk podobny do tego, jaki ma zawodowy kierowca. W pierwszym przypadku niestety praca na budowie nie pozwala na konstrukcyjno-projektowe szaleństwa. Skuteczne osłony można stosować praktycznie jedynie przy sprzęcie pomocniczym i w narzędziach ręcznych. Dużych maszyn budowlanych niestety nie da się zamknąć osłonami, no może poza wydzieleniem stref ochronnych, ale te nie będą działać automatycznie - ich skuteczność będzie proporcjonalna do przywiązania robotników do przyjętych na budowie procedur i efektywności działania pracowników nadzoru. Dobre procedury organizacyjne są istotne zwłaszcza dla operatorów maszyn – ich błędy bowiem mogą prowadzić do groźnych wypadków, także z udziałem wielu pracowników jak i osób postronnych. Dlatego ustawodawca w niektórych przypadkach wymaga od osób kierujących lub operujących sprzętem budowlanym nie tylko przejścia samego szkolenia, ale także zdania egzaminu, który potwierdzi, że operator w trakcie pracy będzie świadomy tego, co robi, a jego działanie będzie bezpieczne dla współpracujących, osób postronnych i w końcu samego sprzętu i mienia dookoła.
 

Dlatego też jeden z podstawowych aktów prawnych regulujących kwestie bezpieczeństwa podczas prac budowlanych tj. rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 6 lutego 2003 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas wykonywania robót budowlanych (Dz.U. z 2003, poz. 401) w wielu przepisach wymaga od pracowników udokumentowania posiadania odpowiednich kwalifikacji. Będą to odpowiednio:

- prace operatorów żurawi, maszyn budowlanych,

- prace związane z montażem i demontażem rusztowań oraz ruchomych podestów roboczych,

- prace kierowców wózków i innych maszyn o napędzie silnikowym,

- prace związane z podłączaniem, sprawdzaniem, konserwacją i naprawą instalacji i urządzeń elektrycznych.
 

Chyba najszerzej reprezentowaną w budownictwie grupę wymagań kwalifikacyjnych stanowią uprawnienia do obsługi maszyn budowlanych i drogowych. Te urządzenia i pojazdy, których obsługa wymaga szkolenia zakończonego specjalnym egzaminem, są wymienione szczegółowo w rozporządzeniu Ministra Gospodarki z dnia 20 września 2001 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas eksploatacji maszyn i innych urządzeń technicznych do robót ziemnych, budowlanych i drogowych (tekst jednolity Dz.U. z 2018, poz. 583). Obecnie w spisie (w załączniku nr 1) wymienione są wszystkie większe maszyny budowlane, a więc koparki wielonaczyniowe i jednonaczyniowe, koparko-ładowarki, koparko-spycharki, spycharki, równiarki, zgarniarki, palownice i kafary, wiertnice, urządzenia wibracyjne do pogrążania lub wyrywania oraz pompy do mieszanki betonowej i podajniki betonu. Ze sprzętu drogowego rozporządzanie wymienia zespoły maszyn do produkcji lub rozkładania mieszanek mineralno-asfaltowych, repavery i remixery, remontery i frezarki do nawierzchni dróg, przecinarki o napędzie spalinowym do nawierzchni dróg, zespoły maszyn do produkcji i rozkładania mieszanek betonowych, maszyny do stabilizacji gruntów i walce drogowe. W końcu pojawiają się także: montaż i demontaż rusztowań metalowych jako konsekwencja zaliczenia w przepisach rusztowań do kategorii maszyn oraz… pilarki mechaniczne do ścinki drzew. Te urządzenia pozostały w wykazie, mimo wyczyszczenia w kwietniu 2017 większości małego sprzętu i elektronarzędzi – np. betoniarek, agregatów tynkarskich, agregatów prądotwórczych czy ręcznych urządzeń udarowych potocznie zwanych wiertarkami. Złośliwi twierdzą, że ministerialni urzędnicy pozostawili to narzędzie w wykazie po odsłonie kolejnej kinowej wersji „Teksańskiej Masakry Piłą Mechaniczną”.
 

Wszystkie wymienione w załączniku do rozporządzenia maszyny i urządzenia mogą być zgodnie z przepisami obsługiwane wyłącznie przez osoby, które ukończyły szkolenie i uzyskały pozytywny wynik sprawdzianu przeprowadzonego przez komisję powołaną przez Instytut Mechanizacji Budownictwa i Górnictwa Skalnego w Warszawie. Szkolenie takie składa się z części teoretycznej i praktycznej według opracowanych przez Instytut programów szkolenia i kończy się egzaminem – operator otrzymuje świadectwo oraz uzyskuje wpis do książki operatora. Sam Instytut może prowadzić szkolenia i egzaminy, ale przeważnie licencjonuje ich prowadzenie podmiotom zewnętrznym, które gwarantują odpowiednie warunki lokalowe, park maszynowy wraz z placem manewrowym do ćwiczeń praktycznych i odpowiednio wykształconą kadrę wykładowców. Podobnie jak przed nowelizacją rozporządzenia Instytut prowadzi także listę wydawanych świadectw i wpisów do książki operatora.
 

Drugą grupę uprawnień kwalifikacyjnych wymaganych przy pracach na budowach stanowią te wynikające z ustawy z dnia 21 grudnia 2000 r. o dozorze technicznym (tekst jednolity Dz.U. z 2019, poz. 667) i wydanego na jej podstawie rozporządzenia Ministra Przedsiębiorczości i Technologii z dnia 21 maja 2019 r. w sprawie sposobu i trybu sprawdzania kwalifikacji wymaganych przy obsłudze i konserwacji urządzeń technicznych oraz sposobu i trybu przedłużania okresu ważności zaświadczeń kwalifikacyjnych (Dz.U. z 2019, poz. 1008), popularnie nazywanych „poddozorowymi”. Zgodnie z art. 22 ust. 3 tej ustawy osoby obsługujące i konserwujące urządzenia techniczne obowiązane są posiadać zaświadczenia kwalifikacyjne potwierdzające umiejętność praktycznego wykonywania obsługi i konserwacji urządzeń „poddozorowych” oraz znajomość warunków technicznych dozoru technicznego, norm i przepisów prawnych obowiązujących w tym zakresie. Postępowania kwalifikacyjne prowadzone są przez komisje powoływane przez organ właściwej jednostki dozoru technicznego na wniosek zainteresowanych osób w formie dwuczęściowych egzaminów sprawdzających składających się z części ustnej z wiedzy teoretycznej i z egzaminu praktycznego. Oczywiście pozytywny wynik egzaminu jest podstawą do wydania zaświadczenia kwalifikacyjnego, które uprawnia do legalnej obsługi i konserwacji urządzeń technicznych przez okres 5 lub 10 lat, w zależności od rodzaju urządzenia technicznego, stopnia trudności w jego obsłudze i konserwacji oraz stopnia zagrożenia, które może spowodować. Tego rodzaju uprawnienia na budowach będą wymagane przy obsłudze: żurawi, wciągarek i wciągników o napędzie mechanicznym i udźwigu ponad 250 kg lub ponad 1000 kg przy napędzie elektrycznym jednofazowym, podestów ruchomych, wózków jezdniowych podnośnikowych z mechanicznym napędem podnoszenia o udźwigu do 250 kg, dźwigów budowlanych.
 

Ostatnia grupa nie jest natomiast stricte związana z pracami budowlanymi, a raczej z zabezpieczeniem placu budowy w energię elektryczną – świadectwo kwalifikacji będą musiały posiadać te osoby, które wykonują czynności montażu, eksploatacji, konserwacji i remontu sieci i podłączonych do niej urządzeń oraz czynności wykonywania pomiarów na tej sieci i przyłączonych do niej urządzeniach (patrz – rozporządzenie Ministra Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej z dnia 28 kwietnia 2003 r. w sprawie szczegółowych zasad stwierdzania posiadania kwalifikacji przez osoby zajmujące się eksploatacją urządzeń, instalacji i sieci, Dz.U. z 2003, poz.828). O ile praktycznie każda ingerencja w strukturę sieci elektrycznej na budowie będzie wymagać posiadania stosownych uprawnień, to prace związane z obsługą urządzeń elektrycznych o napięciu nie wyższym niż 1 kV i mocy znamionowej nie wyższej niż 20 kW, jeżeli w dokumentacji urządzenia określono zasady jego obsługi, nie będą już objęte restrykcją posiadania potwierdzonych egzaminem kwalifikacji. Podobnie będzie w sytuacji obsługi urządzeń lub instalacji cieplnych o mocy zainstalowanej nie wyższej niż 50 kW. Dodać tu należy, że sama definicja eksploatacji w dużym stopniu ogranicza także konieczność posiadania przedmiotowych uprawnień – eksploatujący to osoba, która używając urządzenia nie ma wpływu na zmiany parametrów jego pracy, a więc obsługuje urządzenie na zasadzie prostego uruchamiania.
 

Widać zatem, że zakres wymaganych powszechnie obowiązującymi przepisami kwalifikacji przy pracach prowadzonych w budownictwie na przestrzeni lat wciąż się zmienia – a to ograniczając rodzaj urządzeń, których dotyczą wymogi, a to powiększając ten zakres lub przesuwając je z samej czystej eksploatacji na konserwację, montaż i naprawy sprzętu. Ważne jest jednak, by obowiązek przejścia szkolenia i zdania egzaminu dotyczył robót naprawdę istotnie niebezpiecznych, a nie np. obsługi ręcznej wiertaki z mechanizmem udarowym, jak to dawniej bywało. Praca w branży budowlanej nadal należy do tych najbardziej niebezpiecznych i wciąż nie da się skutecznie ograniczyć technicznie zagrożeń wypadkowych, choć rozwiązania w tym zakresie i praktyka systematycznie idą naprzód. Pozostaje zatem przede wszystkim organizacja pracy i skuteczny nadzór oraz szkolenie, szkolenie i jeszcze raz szkolenie, być może aż do uwarunkowania eliminującego nasze „nabyte w drodze ewolucji programy”.