W dniu 16 września 2009 została przyjęta znowelizowana Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady dotycząca minimalnych wymagań w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny użytkowania sprzętu roboczego przez pracowników podczas pracy[1]. Jest to tak zwana dyrektywa szczegółowa do istniejącej już dyrektywy w sprawie wprowadzania środków w celu poprawy bezpieczeństwa i zdrowia pracowników w miejscu pracy. Tak więc nowa dyrektywa uzupełnia i doprecyzowuje jej bardziej ogólną poprzedniczkę. Cóż jednak nam, szarym zjadaczom chleba przynosi dobrodziejstwo nowej regulacji unijnej i czy należy zawczasu rwać włosy z głowy, jak w przypadku pamiętnego strażaka i reanimatora, czy też może czekać spokojnie na rozwój wypadków w rodzimych ministerstwach licząc na rozsądek i wyrozumiałość urzędników?

Zauważyć przede wszystkim trzeba, że dyrektywy nie stanowią zobowiązań bezpośrednio dla nas obywateli, są jedynie obligacją dla państwa członkowskiego do wprowadzenia w swój system prawny takich regulacji, by zasady płynące z dyrektyw były w danym kraju członkowskim przestrzegane. Ich treść jest zazwyczaj na tyle ogólna, że daje rządom pewną swobodę w ustanawianiu norm wewnętrznych, tak by lepiej dostosować je do specyfiki gospodarki lub kultury danego państwa. Dlatego między innymi w preambule aktu z 16 września 2009 r. Parlament Europejski wyraźnie zaznacza, że przedmiotowa dyrektywa unika nakładania administracyjnych, finansowych i prawnych ograniczeń, które mogłyby utrudniać tworzenie i rozwijanie małych oraz średnich przedsiębiorstw. Sposób implementacji postanowień dyrektyw do rodzimego systemu prawnego w znacznym stopniu zależy od naszego ustawodawcy, a właściwie od ministerialnych urzędników ustalających treść konkretnych norm.

Sfera bezpieczeństwa pracowników była i jest jednak dla Parlamentu Europejskiego na tyle istotna, że ogólny tekst dyrektywy został uzupełniony o szczegółowe załączniki, które bardziej kazuistycznie ujmują zakres obowiązkowych regulacji, jakie należy wprowadzić do ustawodawstwa wewnętrznego. Na pierwszy rzut oka widać, że definicje użyte w dyrektywie formułowane są bardzo szeroko, tak by obowiązkami z niej wynikającymi objąć jak największą liczbę maszyn i urządzeń, a tym samym zapewnić ochronę maksymalnie dużej grupie osób świadczących pracę najemną. Dyrektywa przez „sprzęt roboczy” rozumie „wszelkie maszyny, urządzenia, narzędzia lub instalacje użytkowane podczas pracy”, a przez „strefę niebezpieczną urządzenia” - „wszelką strefę wewnątrz lub wokół sprzętu roboczego, w której pracownik jest narażony na zagrożenie bezpieczeństwa lub zdrowia”. Nie trzeba jednak od razu martwić się na zapas, nie jest to dla nas żadna nowość - przy takich „szerokich” definicjach przedsiębiorcy funkcjonują już od kilku lat. Dyrektywa z 16 września 2009 r. nowelizuje i ujednolica obowiązujące uprzednio w tej materii dyrektywy, które w olbrzymiej części zostały już wcześniej adaptowane do naszego systemu prawnego. Dokładne porównanie treści rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 30 października 2002 r. w sprawie minimalnych wymagań dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy w zakresie użytkowania maszyn przez pracowników podczas pracy (Dz.U. z 2002 roku Nr 191, poz.1596 ze zmianami) z dyrektywą z 16 września doprowadza do konstatacji, że rozwiązania prawne przyjęte przez tę (i poprzednie) dyrektywy obowiązują już w Polsce od kilku lat. I tak pojęcie „sprzętu roboczego” zostało w polskim odpowiedniku zastąpione przez słowo „maszyna”, nadal jednak jest definiowane podobnie jak w dyrektywie jako „wszelkie maszyny i inne urządzenia techniczne, narzędzia oraz instalacje użytkowane podczas pracy, w tym także sprzęt do tymczasowej pracy na wysokości, w szczególności drabiny i rusztowania”. Także sformułowane w naszym rozporządzeniu obowiązki dotyczące zapewnienia odpowiedniego doboru urządzeń i maszyn i ich dostosowania do wykonywanych prac oraz do występujących na stanowisku pracy zagrożeń, a także wymóg przeprowadzania kontroli sprzętu po zainstalowaniu, przed pierwszym uruchomieniem i po każdej zmianie warunków jego użytkowania, jak również okresowego jego sprawdzania w celu zapobieżenia powstawaniu sytuacji niebezpiecznych są praktycznie powieleniem postanowień przedmiotowej dyrektywy i jej poprzedniczek. Podobnie jest z kwestią minimalizacji ryzyka związanego z użytkowaniem maszyn – zarówno ww. nasze rozporządzenie jak i ogólne przepisy BHP wyraźnie tę zasadę podnoszą i naprawdę nie jest to nowość ostatniego sezonu.

W dyrektywie mówi się także o obostrzeniach związanych z użytkowaniem sprzętu roboczego stwarzającego szczególne zagrożenie dla pracowników. Przyjęto zasadę, w myśl której pracodawca winien zezwalać na użytkowanie takiego sprzętu wyłącznie osobom, którym został bezpośrednio powierzony. Podobnie naprawy, modernizacja, konserwacja lub obsługa techniczna takich maszyn powinna być dokonywania jedynie przez pracowników ściśle do tego wyznaczonych. W naszym kraju od wielu lat istniało w tym zakresie szereg przepisów dużo bardziej restrykcyjnych niż określa to sama dyrektywa. Eksploatacja niektórych urządzeń i sprzętu wymaga bowiem nie tylko decyzji pracodawcy, ale także zdania egzaminu przed zewnętrzną komisją powoływaną w myśl powszechnie obowiązujących przepisów prawnych. Wystarczy wymienić tu niektóre związane obostrzenia związane z branżą budowlaną:

- rozporządzenie MG z dnia 20 września 2001 r. w sprawie BHP podczas eksploatacji maszyn i innych urządzeń technicznych do robót ziemnych, budowlanych i drogowych[2],

- rozporządzenie MI z dnia 6 lutego 2003 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas wykonywania robót budowlanych[3],

- rozporządzenie z dnia 28 kwietnia 2003 r. w sprawie szczegółowych zasad stwierdzania posiadania kwalifikacji przez osoby zajmujące się eksploatacją urządzeń, instalacji i sieci[4].

 

Kilka artykułów dyrektywy poświęconych jest także szerokiemu informowaniu pracowników o zagrożeniach związanych z pracą i użytkowaniem sprzętu roboczego. To dla przedsiębiorców także nie jest nowość. Począwszy od planu BIOZ, poprzez instrukcje wykonywania bezpiecznej pracy, szkolenia stanowiskowe a na dokonanej ocenie ryzyka zawodowego kończąc, polski pracownik zgodnie z naszymi wewnętrznymi przepisami musi być na bieżąco informowany o warunkach użytkowania sprzętu roboczego, możliwości występowania sytuacji nietypowych, czy o ochronie przed ewentualnymi zagrożeniami. Pod tym względem nasi pracownicy mogą czuć się bezpiecznie, o ile oczywiście wszystkie wymagania nakładane przepisami są wypełniane przez pracodawców.

Załączniki do przedmiotowej dyrektywy w sposób bardziej szczegółowy koncentrują się na technicznych wymaganiach maszyn i urządzeń (załącznik nr 1). Poruszana jest w nich przede wszystkim problematyka urządzeń sterowniczych, zabezpieczeń maszyn przed przypadkowym uruchamianiem, wyposażania w wyłączniki do awaryjnego zatrzymywania, zakładania sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej informującej o powstałych zagrożeniach. Sporo jest także na temat funkcjonowania ochron (osłon) stref niebezpiecznych urządzenia, możliwości odłączania sprzętu od źródła zasilania, ochrony pracowników przed porażeniem prądem elektrycznym i przed innymi zagrożeniami ze strony czynników niebezpiecznych związanych z danym sprzętem roboczym. Załącznik numer 2 dyrektywy koncentruje się przede wszystkim na urządzeniach i sprzęcie używanym w budownictwie, począwszy od transportowania ładunków, przez zabezpieczanie pracowników przed upadkiem z wysokości i ustawianie i rozbiórkę rusztowań, a na … drabinach kończąc.

Analizując treść samej dyrektywy i - miejscami szczegółowych do absurdu - załączników nie trzeba się jednak denerwować, dla nas, zaprawionych w polskich przepisach prawnych przedsiębiorców to nic nowego. Olbrzymia większość wytycznych, jakie dostają państwa członkowskie z zamierzeniem ich implementacji do wewnętrznego systemu prawnego w naszym ustawodawstwie już istnieje i to czasem od wielu lat. Dyrektywa z 16 września 2009 r., choć nosząca datę zaledwie sprzed 5 miesięcy, nie jest tak w zasadzie nowa. Służy ona przede wszystkim ujednoliceniu norm wprowadzanych w tym zakresie wcześniej, co wyraźnie jest zaznaczone w samej preambule tego aktu. Możemy wszyscy spać spokojnie, rewolucja nas ominęła … no, chyba że ustawodawca zdecyduje się jednak wprost wprowadzić obowiązek stosowania mechanizmów antypoślizgowych ramiaków pionowych w drabinach.
 

 

 

 

[1] Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/104/WE z dnia 16 września 2009 r. dotycząca minimalnych wymagań w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny użytkowania sprzętu roboczego przez pracowników podczas pracy (druga dyrektywa szczegółowa w rozumieniu art. 16 ust. 1 dyrektywy 89/391/EWG)
[Dz.Urz.UE Nr L 260, z dnia 03.10.2009]

[2] Rozporządzenie Ministra Gospodarki z dnia 20 września 2001 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas eksploatacji maszyn i innych urządzeń technicznych do robót ziemnych, budowlanych i drogowych
[Dz.U. z 2001 r. Nr 118, poz. 1263]

 

[3] Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 6 lutego 2003 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas wykonywania robót budowlanych
[Dz.U. z 2003 r. Nr 47, poz. 401]

[4] Rozporządzenie Ministra Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej z dnia 28 kwietnia 2003 r. w sprawie szczegółowych zasad stwierdzania posiadania kwalifikacji przez osoby zajmujące się eksploatacją urządzeń, instalacji i sieci
[Dz.U. z 2003 r. Nr 89 poz. 828, Nr 129 poz. 1184 i z 2005 r. Nr 141 poz. 1189]